Czeskie Kolnowice i polskie Gierałcice dzieli granica państwa, ale domy obu wiosek znajdują się w odległości zaledwie 200 metrów od siebie. W niedzielę 28 stycznia o 4:00 rano w Kolnowicach wybuchł pożar niezamieszkanego domu. Do pomocy przy gaszeniu poproszono także polską straż, a dyżurny z komendy powiatowej straży w Nysie wysłał tam dwie najbliższe jednostki, między innymi OSP z Gierałcic. Polska i czeska straż ma podpisane umowy o wzajemnej pomocy na pograniczu, wspólne akcje zdarzają się kilka razy w roku.
Na miejscu strażacy uznali, że wodę będą czerpać z hydrantu przy dawnej strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza w Gierałcicach, bo tam jest najbliżej. Dwa gaśnicze samochody polskie i jeden czeski wykorzystały łącznie ok. 25 metrów sześciennych wody. Efekt był taki, że w wodociągu zabrakło wody.
- Faktycznie, w czasie akcji gaśniczej doszło do wypompowania wody z sieci wodociągowej – przyznaje Dariusz Wór – Grech, prezes głuchołaskiej spółki „Wodociągi”.
Gierałcice znajdują się na Przedgórzu Sudeckim. Zabudowa wspina się stopniowo na wzgórza aż do czeskiej granicy, gdzie jest najwyżej. Miejscowy wodociąg czerpie wodę z podziemnego ujęcia w sąsiednich Sławniowicach. Aby poradzić sobie ze wzrostem wysokości, w wiosce jest kilka stacji hydroforowych, pompujących wodę coraz wyżej. Napełnienie takiej sieci jest skomplikowane i trochę trwa.
Na dodatek w czasie niedzielnej akcji gaśniczej doszło do awarii wodociągu. W niedzielę i poniedziałek pracownicy „Wodociągów” ustalali, gdzie do niej doszło. To znów wymusiło czasowe ograniczenie ciśnienia wody w sieci. Na suche krany zżymają się jednak mieszkańcy miejscowości.
- Wody w Gierałcicach nie brakuje. Gdyby nie awaria nie powinno jej wcale zabraknąć. Braki wody są chwilowe, wynikają z ustalania miejsca i z usuwania awarii wodociągu – mówi prezes Wodociągów Dariusz Wór – Grech. – Niestety, takie sytuacje nie zależą od nas i mogą się czasami zdarzać.
Strażacy natomiast komentują, że w czasie akcji gaśniczej wody w publicznym wodociągu nie może zabraknąć. A zapewnienie odpowiednich dostaw jest obowiązkiem firmy wodno - kanalizacyjnej.
- Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie przeciwpożarowego zaopatrzenia w wodę oraz dróg pożarowych, sieć wodociągowa przeciwpożarowa powinna być zasilana w wodę z pompowni przeciwpożarowej, zbiornika wieżowego, studni lub innych urządzeń, zapewniających wymaganą wydajność i ciśnienie na najbardziej niekorzystnie położonych hydrantach zewnętrznych, przez co najmniej 2 godziny - komentuje kpt. Łukasz Nowa, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego PSP. - Takie zadanie jest realizowane poprzez przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne, które to z kolei obciąża gminę na podstawie cen i stawek opłat ustalonych w taryfie za wodę zużytą do zasilania publicznych fontann i na cele przeciwpożarowe.
Strażacy mają nieco inną wersję wydarzeń
- Pragnę poinformować, że strażacy z technicznego punktu widzenia nie wypompowują wody z hydrantu, a napełniają zbiorniki wodą pod ciśnieniem, które jest w sieci - dodaje kpt Łukasz Nowak. - Wiąże się to z wydajnością i jednocześnie czasem zatankowania np. zbiornika wodnego samochodu pożarniczego. W tym konkretnym przypadku, najpierw strażacy próbowali skorzystać z hydrantu przy remizie OSP w Gierałcicach. Tam jednak ciśnienie było tak niskie, że postanowili skorzystać z miejsca przy przystanku i strażnicy granicznej. Łącznie zatankowano około 25 metrów sześciennych wody. Tankowały się łącznie dwa samochody. Jeden polski i jeden czeski. Wypompowanie wody następuje wtedy, gdy strażacy przy użyciu linii ssawnej zasysają ze zbiornika zewnętrznego na przykład z akwenu, rzeki czy innego zbiornika.
Pismak przeciwko oszustom - oszustwa nigeryjskie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?