Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory Samorządowe 2018. „Obiecuję tyle, ile mogę dać, a postaram się dać więcej niż obiecuję - to hasło nadal aktualne"

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Marian Wielgosik gminą Chocz kieruje od 2002 r. Burmistrz ma nadzieję, że w nadchodzących wyborach mieszkańcy zaufają mu po raz kolejny.

Czy mijająca kadencja była najtrudniejszą w pana dotychczasowej pracy samorządowej?
Zdecydowanie tak. Realizowaliśmy bardzo dużo zadań, a nie zawsze znajdowałem wsparcie całej Rady. Czasami odczuwałem wręcz opór w realizacji niektórych przedsięwzięć. Najbardziej znamiennym przykładem wydaje mi się sprawa Domu Seniora. Jest to element niezbędny do funkcjonowania każdej gminy. W naszym obszarze znajduje się dużo osób, którymi trzeba się zainteresować, a którym nie byliśmy w stanie dać odpowiedniej oferty, nie byliśmy w stanie stworzyć dla nich bazy. Wykorzystywaliśmy zastępczo dobrodziejstwo Domu Kultury czy remizy strażackiej. To było dla mnie trudne i niezrozumiałe, dlaczego zielone światło uzyskałem z dużym oporem w końcowej fazie. Dom Seniora, którego budowę chcemy zakończyć do końca roku, przyniesie nam także nowe miejsca pracy. To była kadencja, która wymagała ode mnie najwięcej zaangażowania, dostarczyła stresu i nerwów. Pewnych postaw i zachowań niektórych radnych nie potrafiłem zrozumieć. Radni zapominali, że są radnymi gminy, a nie miejscowości. Wchodzili w kompetencje sołtysa, administracji. Często posuwali się tak daleko, że próbowali zarządzać tą gminą, bez ponoszenia odpowiedzialności. Każdy radny ma możliwość składania interpelacji, wniosków. Dla mnie trudnością było to, że radni zgłaszali wnioski nie pokazując źródła finansowania danego zadania, co też jest ich obowiązkiem. Częstym elementem było zapominanie o złożeniu wniosków inwestycyjnych w momencie tworzenia projektu budżetu. Taki czas jest do 5 października. Nie otrzymałem żadnego wniosku, a później jest wielkie oburzenie, że nie ma tego czy tamtego. Emocje czasami towarzyszą pewnym rozwiązaniom i pojawiają się konflikty, ale nie ma ich dużo. Członkowie Rady próbowali wchodzić w fazę łagodzenia konfliktu, powodując efekt odwrotny, czyli jego eskalację. Radni zawsze stawali po jednej stronie, nie uwzględniając oczekiwań drugiej. Ja jestem człowiekiem, który stara się łagodzić konflikty, a nie je zadrażniać. W ogóle nieporozumieniem w tej współpracy, było to, że radni z wiedzy bądź niewiedzy głosowali sami przeciwko sobie, przeciwko swojemu środowisko. I to było dla mnie niepojęte. Takiego elementu nie przerabiałem w żadnej kadencji. Radny, który jest żywotnie zainteresowany rozwojem swojej miejscowości, głosuje przeciwko przyznaniu środków na jej rozwój. Trochę sobie ponarzekałem, ale jednocześnie chcę podkreślić, że w zasadniczych kwestiach potrafiliśmy dojść do porozumienia i mam nadzieję, że tak będzie w przyszłości. Też nie chcę przypisać tylko sobie rozwoju gminy. Musiałem po prostu włożyć dużo więcej pracy, żeby przekonać radnych do pewnych zamierzeń. Nie mogę narzekać na współpracę z sołtysami, bo ona miała charakter prawidłowy. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Bardzo trudno pracuje się na obszarze, podlegającym ochronie archeologicznej. To co w innych miejscowościach dokumentacyjnie i realizacyjnie przechodzimy dość szybko (1,5 roku), to w przypadku Chocza: koszty, uzgodnienia i wymagania stawiane przed nami są dużo większe. Wszelkie materiały, których chcemy użyć muszą być ściśle uzgadniane z konserwatorem zabytków.

Z których inwestycji jest pan najbardziej zadowolony?
Sukcesem jest zakończenie trzeciego etapu kanalizacji. Mogę już mówić nawet o czwartym etapie, bo te wnioski, które zostały złożone przez mieszkańców miasta z opóźnieniem, również zostały uwzględnione. Przed nami kolejne miejscowości należące do aglomeracji, czyli Kwileń i Stary Olesiec. Do istotnych rzeczy należy również wymiana ogromnej liczby kilometrów linii średniego napięcia. To też są bardzo duże pieniądze. Ale z budżetu gminy na ten cel „nie wyszła” nawet złotówka. Linie zostały przebudowane, na polach ilość słupów stanowiących utrudnienie dla rolników została zoptymalizowana. Ta wymiana dała nam stabilność. Naprawdę musi przyjść duży kataklizm, żeby spowodował energetyczne odcięcie nas od świata.

Rozpoczęliśmy termomodernizację obiektów komunalnych. Element, którego wcześniej nie "dotykaliśmy", bo zawsze brakowało środków. Zazwyczaj przyjmowaliśmy kierunek drogownictwa. To obecna kadencja pochyliła się nad tym. Zaczęliśmy od obiektu policji, poprzez remizy strażackie w Kwileniu, Józefowie i Kuźni. W tym obszarze bardzo ważna była dla nas termomodernizacji obiektów oświatowych: Zespołu Szkół, odnowienie elewacji Domu Nauczyciela i biblioteki. Remont przyniósł dobry efekt wizualny i oszczędności energetyczne.

Wyremontowaliśmy kilometry dróg. Wyznaczyliśmy sobie priorytety i w pierwszym rzędzie chcieliśmy zabezpieczyć mieszkańcom możliwości dojazdu do posesji. Mimo że zrobiliśmy bardzo dużo w tej kwestii, to sporo pozostało jeszcze do poprawy. Dokumentacje budowlane na część zadań są gotowe, pieniądze zewnętrzne na lata następne pozyskane, ale nawet zakładając pozyskanie kolejnych pieniędzy w tej kwestii czeka nas wiele lat pracy. A trzeba sobie zdawać sprawę, że po latach do pewnych tematów będzie trzeba wrócić.

Udało się zmienić oświetlenie uliczne na bardziej ekonomiczne. Ale to nie jest jeszcze oświetlenie najtańsze, czyli ledowe, a do tego dążymy. W tej chwili trwają rozmowy, konsultacje ze spółką oświetlenia ulicznego i drogowego, której członkiem jesteśmy. Mamy już jednak pierwsze jaskółki. Ulica Staszica została wyremontowana i oddana właśnie w takiej kompozycji.

Do sukcesów należy zaliczyć rozwój infrastruktury sportowej. Zachłystywać się tym nie można, bo zdaje sobie sprawę, ile jest do zrobienia jeszcze w tym zakresie. Dla mnie satysfakcją jest również to, że dostarczamy coraz większe ilości dobrej wody. To zasługa dobrej pracy Zakładu Wodno-Kanalizacyjnego. Wspieraliśmy też różnego rodzaju stowarzyszenia, nie zapomnieliśmy o bezpieczeństwie, dofinansowując straż zawodową i ochotniczą oraz policję

Realizacja tych wszystkich zadań nie byłaby możliwa bez pozyskania środków zewnętrznych. Budżet gminy to około 20 mln zł. Z czego szereg środków jest zaszufladkowanych, nie można ich na nic innego ruszać. Byłby problem z inwestycjami, ale udało się zdobyć dla gminy środki finansowe zewnętrzne, aby zrealizować projekty za prawie 20 mln zł. To jest ogromny sukces moich współpracowników, ale także całego środowiska. Warto również podkreślić, że przez te cztery lata podatki pozostały na niezmienionym poziomie. To stwarzało impuls dla tych, którzy porównując skalę podatkową w innych samorządach, mieli alternatywę wyboru naszej gminy jako najtańszej pod tym względem. Osobom prowadzącym działalność gospodarczą takie decyzje dawały oddech na rynku konkurencji, który jest przeogromny.

Sukcesem tej kadencji jest również opracowanie szeregu dokumentacji, wpisanie naszej gminy i zabezpieczenie środków na przebudowę drogi wojewódzkiej. To są 32 mln zł, które zostaną "wpompowane" w obszar nasz i gminy Gizałki. Zabezpieczyliśmy pieniądze także na kanalizację dla Starego Oleśca i Kwilenia.

W jakim stopniu udało się zrealizować przedwyborcze założenia sprzed czterech lat?
Jak patrzę na to, z czym wychodziłem do społeczeństwa, to myślę, że w 95%. Ja jestem realistą usadowionym na tym urzędzie, który wie co można, a czego nie można, dlatego czasami moje obietnice są skromniejsze. Wsłuchuję się w potrzeby mieszkańców, bo to jest podstawa, ale nie potrafię obiecać rzeczy niemożliwych do zrobienia w ogóle, albo w krótkim czasie. W zasadzie nie udało się zrealizować budowy parkingu przy cmentarzu. Ale ten proces jest już rozpoczęty.

Z jakim hasłem idzie pan do tegorocznych wyborów?
„Obiecuję tyle, ile mogę dać, a postaram się dać więcej niż obiecuję - to hasło nadal aktualne". Stawiam na slogan, który sprawdził się w poprzednich wyborach. Nie wymyślam nic nowego, co nie znaczy, że nie mam nowych pomysłów.

Co więc znajdzie się w programie wyborczym?
Wiele tematów w naszej gminie wymaga kontynuacji i nawet gdybym chciał nie zauważyć potrzeb, to nie sposób tego zrobić, bo pracuję z ludźmi. Mamy stosunkowo małe środowisko. My się praktycznie wszyscy znamy, więc nie jesteśmy anonimowi. I siłą rzeczy w swojej pracy zderzam się z tym, czego ludzie oczekują. I wsłuchując się w to, uwzględniłem te potrzeby. Pomijam już drogi, remonty obiektów komunalnych. A mamy do zrobienia salę w Brudzewku czy szkołę w Kwileniu. Młodzi ludzie chcą iść do pracy i mówią „doceniamy to, co pan zrobił w odniesieniu do 3-4 latków, ale mamy prośbę, stwórzcie warunki do powstania żłobka”. To nie jest zadanie własne gminy, i nawet Pleszew nie realizuje go sam jako miasto, ale takie warunki zamierzamy stworzyć. W pierwszej kadencji rozpocząłem szereg prac zmierzających do gazyfikacji gminy. I nie wyważałem tutaj ściany, bo już mój poprzednik Jan Górski o tym myślał. Były opracowane koncepcje, ale z różnych, niezależnych przyczyn, nie udało się. Teraz w momencie, gdy pojawia się coraz więcej elementów mających na celu dbanie o czystość środowiska, sugeruje mi się powrót do tego tematu. I nad tą gazyfikacją na pewno się pochylimy. Gdy już mam zabezpieczone pieniądze na dokończenie kanalizacji Starego Oleśca i Kwilenia, winienem pomyśleć o daniu szansy pozostałym mieszkańcom. Myślę, że przyszedł wielki czas, aby uruchomić - korzystając z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i środków własnych gminy - wsparcie dla mieszkańców chcących wybudować przydomowe oczyszczalnie ścieków.

Pojawiają się potrzeby wskazywane mi przez organizacje i stowarzyszenia działające na terenie naszej gminy. Nie możemy się zachłystywać tym, że mamy dobrą bazę sportowo-rekreacyjną, trzeba pomyśleć jak ją udoskonalić. Młodzież dała bardzo dużo od siebie. Doceniam, że nasi piłkarze awansowali do A-klasy, że swoją grą dają satysfakcję sobie i kibicom, których coraz większą rzeszę kumulują. Trybuny powoli robią się ciasne. Kiedyś wiało w plecy, dzisiaj już nie wieje. Teraz sygnalizuje mi się konieczność zadaszenia, i ten element w najbliższej kadencji powinniśmy rozwiązać. Ważnym zadaniem jest budowa trybun przy hali sportowej w Zespole Szkół. Zwiększy to możliwość uczestnictwa szerszej grupy osób w wydarzeniach sportowych i nie tylko. To jest wniosek, który zgłaszają mi przedstawiciele organizacji sportowych. Ja się nad nim pochylam i wpisuję do swojego programu.

Nie pozostawiam z boku tych tematów, które są stałe, czyli poprawienie infrastruktury drogowej, która wpływa na bezpieczeństwo, ale i poprawę warunków życia. Gdy w 2002 r. obejmowałem urząd wójta otrzymałem informację, że gmina w całości jest zwodociągowana, ale praktycznie, co roku w tym zakresie dobudowujemy kolejne odcinki, to pokazuje, że ta gmina się rozwija. Chociażby w Starym Oleścu powstaje szereg działek, gdzie wymagane jest dostarczenie wody. W Józefowie ludzie wracają na parcele po swoich rodzicach, dziadkach. Kiedyś tam nie było potrzeby doprowadzenia wody, dzisiaj już taka konieczność jest. To wszystko powoduje, że zrobiliśmy kilkaset metrów wodociągu, na przyszły rok planujemy 1,5 km.

Jak będzie wyglądała pana kampania wyborcza?
Moja kampania trwa od momentu wygrania poprzednich wyborów. To jest dążność do realizowania najlepiej jak potrafię - postawionych przede mną zadań. Jestem członkiem wielu organizacji i nawet jak nie leży to w moich kompetencjach, to wspieram inicjatywy godne tego wsparcia, choćby remont kolegiaty. Nie sądzę, aby ostatnie dni przedwyborcze mogły coś w obszarze mojego działania zmienić. Z pewnością będą starał się dotrzeć do mieszkańców ulotką, która będzie zawierała program wyborczy oraz informacje o tym, co udało się zrobić. Wychodzę do społeczeństwa z dość ambitnym programem. Na gminie ciąży zapewnienie podstawowej opieki zdrowotnej i tutaj trochę niedowładu jest mi wskazywane. Mieszkańcy oczekują szerszej oferty i to też jest zakres, który będę chciał poprawić. W najbliższych dniach przede wszystkim chcę pozostać sobą i dokończyć te zadania, które mamy rozkręcone: drogi w Nowej Kaźmierce, Pile, rozpoczniemy remont nawierzchni w Starym Oleścu. Dopilnuję odbioru inwestycji w Józefowie i Kuźni. Nad tym pracujemy już od pół roku i przychodzi czas zakończenia tych zadań.

Spodziewał się pan, że to właśnie z Anną Koniewicz-Kruk będzie walczył o głosy wyborców?
Musiałem się liczyć z tym, że jakaś konkurencja wyrośnie i szanuję jej decyzję. Zresztą pani Anna Koniewicz-Kruk, gdy zgłosiła swoją gotowość do ubiegania się funkcję burmistrza, również mnie poinformowała o tym fakcie. Co kadencję pojawiał się szereg kandydatur osób, które nawet o tym nie wiedziały. W tym roku też docierały głosy, że to grono może być szersze. Ale po pierwsze jest to obowiązek, po drugie spełnienie pewnych wymóg i jedynie Anna Koniewicz-Kruk je zrealizowała, obsadzając odpowiednią liczbę okręgów. Wygodniej jest jak człowiek startuje sam, choć i tak musi uzyskać poparcie 50% głosujących. Patrząc z drugiej strony, danie możliwości wyboru tej społeczności też jest elementem pozytywnym.

W jaki sposób przekonałby pan mieszkańców do zagłosowania na swoją osobę?
Po pierwsze programem, po drugie osobowością. Ja funkcjonuję w samorządzie i tym środowisku od szeregu lat, jestem przewidywalny. To co jest moim hasłem, nie wypacza mojej osobowości, bo obiecuję to, co mogę faktyczne dać, a zawsze staram się dać z siebie więcej. Rozwinąłem się o kolejne doświadczenia, które powodują, że i błędów człowiek robi mniej. Podniosłem swoje kwalifikacje. O ile obejmując urząd wójta charakteryzowałem się licencjatem w zakresie administracji samorządowej, to później rozwijałem się i uzyskałem tytuł magistra na kierunku administracji europejskiej. W roku bieżącym ukończyłem kolejne studia magisterskie uzyskując tytuł magistra prawa. Do tego dochodzi szereg kursów, szkoleń, które ukończyłem, to powoduje, że charakteryzuje się teoretycznym i praktycznym przygotowaniem. Mam wizję rozwoju gminy, wsłuchuję się we wnioski organizacji, które też – jeśli będzie to możliwe – chciałbym zrealizować wspólnie z tymi moimi wymarzonymi celami.

Jak pan spędza wolny czas?
Nie mam go zbyt dużo. Dopiero niedawno się obroniłem. Lubię jeździć rowerem, jak tylko mogę opiekuje się wnuczętami. Stawiam również na spotkania ze znajomymi, a także utrzymanie kontaktów z zagranicznymi partnerami. To też absorbuję trochę wolnego czasu, a polega na tym, że się odwiedzamy, stwarzamy warunki do kolejnych wymian, a szczególnie zależy mi na kontynuacji i wymianie dzieci z terenu gminu z ich rówieśnikami z gmin partnerskich. To daje im możliwość nawiązania znajomości, nauki języka i osobistego rozwoju. O ile w pracy ostatnie cztery lata były trudnym czasem, o tyle w życiu osobistym był to czas satysfakcji okraszony zawodowymi awansami moich dzieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto